Od kiedy pamiętam, ciekawość wyznaczała moją aktywność.

Rodzice z największą cierpliwością odpowiadali na moje pytania i co więcej, rozbudzali ją jeszcze bardziej . 

Nauczyciele już nie wykazywali takiego zainteresowania by mnie wspierać w moim dziecięcym rozwoju. Moja ciekawość często była „nagradzana” staniem w kącie!!!
No więc ją trochę uciszyli i uspali… ale tylko troszkę.

Studia dały mi szerszą perspektywę postrzegania rozwoju człowieka, ale szczególnie zapamiętałam dwie wypowiedziane myśli. Pierwsza to słowa śp. Profesora Piotra Lenartowicza SJ:

„Najgorszą rzeczą jaką rodzic lub dorosły może wyrządzić dziecku, to zabić jego ciekawość.”

A druga myśl, innego profesora, była skierowana bezpośrednio do mnie, by „nie wierzyć we wszystko, co mówią księża czy biskupi. Spraw duchowych uczymy się z głębi naszej duszy”.

To była jego odpowiedź na moją maleńką krytykę encykliki JPII.

Ciekawość wypływa z naszej wolności, a jednocześnie przestrzeń wolności jest kreowana przez naszą wrodzoną ciekawość.

Temat ciekawości zaczęłam mocno pogłębiać w czasie mojego nauczycielskiego treningu uważności.
Proces ten cały czas obserwuję. Gdy doświadczam trudnych i nieprzyjemnych sytuacji, myśli doznań, nie pytam czemu ja i dlaczego. Pierwsza pojawia się myśl: „a to ciekawe”. Zainteresowanie tym czego doświadczam, jak doświadczam, jak się to objawia w ciele, w emocjach czy myślach sprawia, że zmieniam perspektywę „zagrożenia” na „bogactwo doświadczania”. 


Badanie tej przestrzeni z zaciekawieniem sprawia, że uwalniam się od osądów typu „dobre”, „złe”. Przestaję karmić nieprzyjemną sytuację i nie kreuję dodatkowego cierpienia wypływającego z mojego gniewu, zaskoczenia czy rozczarowania. Jestem dla siebie życzliwa i z troską i czułością obejmuję samą siebie w danej sytuacji.

Jak się tego nauczyć? Jak zmieniać perspektywę, z której postrzegamy swoje doświadczenie?

 

Poprzez medytację, codzienną praktykę bycia uważnym, praktykowanie wdzięczności i życzliwości. 

Wydaje się to zbyt proste by było prawdziwe?  Umysł podpowiada, że skomplikowane rzeczy są rozwiązywane skomplikowanym procedurami… A może jednak powrót do prostoty? Do czystości dziecięctwa? Do zaciekawienia ?