Był piątek rano więc pojechałam do piekarni. Znajduje się ona w turystycznym miejscu więc zawsze tam jest problem z zapakowaniem, ale było po jedenastej więc mogłam już parkować wzdłuż drogi. W końcu znalazłam miejsce. Przed moim autem pozostał niewielki kawałek miejsca do zaparkowania na jakieś malutkie auto. Na pewno jak wrócę, ktoś już zaparkuje przede mną i będę miała problem z wyjazdem – pomyślałam, dlatego pozostawiłam sobie bezpieczną przestrzeń za autem. Kupiłam chleb i natychmiast wracałam i co zauważyłam? Auto zaparkowane przede mną i to dość blisko. Od razu włączyło mi się przyspieszone myślenie co zrobię i czy wyjadę.
Spakowałam torbę z pieczywem do bagażnika i zauważyłam, że kierowca auta przede mną siedzi w środku. Pomyślałam, że najwyżej poproszę by troszkę odjechał, ale nie zdążyłam skończyć myśli a kierowca wyszedł, uśmiechnął się i powiedział, że już mi robi miejsce żebym mogła bezpiecznie wyjechać.

Cała ja, pomyślałam. Znowu dałam się nabrać na nawykowy wzór myślenia mojego umysłu, który nazwałam „zbędne zmartwienia”.

To ciekawe jak szybko nasz umysł na automacie przeskakuje pomiędzy tymi wzorami. Wróży przewidując przyszłość, by po chwili przeskoczyć na martwienie się, wyolbrzymianie, lęki, planowanie rozwiązań, osądzanie innych. To kreowanie negatywnych myśli, wyzwala całą masę nieprzyjemnych emocji, zupełnie niepotrzebnych i nam niesłużących w danym momencie. Często odbieramy różne sytuacje i doświadczenia jako coś, co nam zagraża i od razu nastawiamy się bojowo do walki. Ale nasze życie to nie wojna do wygrania. Nasze życie to przygoda do przeżycia.